Twoja sprawa z zakresu prawa spadkowego jest już wystarczająco stresująca. Nie powinieneś rozbijać banku tylko po to, aby upewnić się, że jesteś chroniony

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, nieważnym, przerobionym czy podrobionym testamentem

Jak wskazuje się w literaturze karnistycznej, podrobienie dokumentu (testament stanowi dokument w rozumieniu art. 115 § 14 KK) polega na każdym działaniu, które powoduje, że z danym przedmiotem lub innym zapisanym nośnikiem informacji związane jest (pozornie) określone prawo, albo że ze względu na zawartą w nim treść stanowi on (pozornie) dowód prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne. Zabronione zachowanie może polegać na sporządzeniu dokumentu w całości albo uzupełnieniu przedmiotu lub innego nośnika informacji o taki element bądź elementy, które sprawiają, że z danym przedmiotem lub innym zapisanym nośnikiem informacji wiąże się określone prawo albo ich treść ma znaczenie prawne. W pierwszym przypadku wszystkie elementy dokumentu pochodzą od sprawcy, w drugim tylko niektóre. Sprawca podrobienia dokumentu może więc sporządzić cały tekst dokumentu lub jego fragment. Istotne jest, że jego działanie nadaje określonemu przedmiotowi lub innemu zapisanemu nośnikowi informacji pozór autentycznego dokumentu (tak. L . Gardocki [red.] – System Prawa Karnego, tom VIII, Przestępstwa przeciwko państwu i dobrom zbiorowym, Wyd.CH Beck, Warszawa 2013, wersja elektroniczna legalis, komentarz do art. 270 KK, nb 56, dostęp na dzień sporządzania uzasadnienia).

Nadto podkreśla się, że dla bytu przestępstwa z art. 270 § 1 KK zupełnie obojętne jest to, czy osoba, której podpis podrobiono na dokumencie, wiedziała o tym lub wyraziła na to zgodę, czy też nie. Dokument jest bowiem podrobiony wówczas, gdy nie pochodzi od osoby, w której imieniu został sporządzony. Podpisanie innej osoby jej nazwiskiem na dokumencie mającym znaczenie prawne, nawet za zgodą tej osoby, stanowi przestępstwo z art. 270 KK. Dla bytu tego przestępstwa jest przy tym obojętne, czy ktoś poniósł przez to szkodę, czy też nie (tak SA w Łodzi w Wyroku z dnia 4 grudnia 2014 roku, sygn. II AKa 273/14, legalis 1195387).

Zgodnie z treścią art. 928 § 1 KC spadkobierca może być uznany przez sąd za niegodnego, jeżeli:

(1) dopuścił się umyślnie ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy;

(2) podstępem lub groźbą nakłonił spadkodawcę do sporządzenia lub odwołania testamentu albo w taki sam sposób przeszkodził mu w dokonaniu jednej z tych czynności;

(3) umyślnie ukrył lub zniszczył testament spadkodawcy, podrobił lub przerobił jego testament albo świadomie skorzystał z testamentu przez inną osobę podrobionego lub przerobionego.

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, przerobionym czy podrobionym testamentem Poznań Warszawa

Regulujący kwestię niegodności dziedziczenia przepis art. 928 KPC odzwierciedla powszechnie akceptowane w społeczeństwie zasady etyczne i przyjęte zwyczaje, zgodnie z którymi za niesłuszne i niewłaściwe uważa się dziedziczenie osoby, która dopuściła się względem spadkodawcy czynów niegodziwych, nacechowanych wysokim stopniem zawinienia i naganności. Powszechnie brak jest bowiem zgody na to, aby majątek spadkodawcy, będący niejednokrotnie dorobkiem jego całego życia, przeszedł po jego śmierci na osobę, która popełniła ciężkie umyślne przestępstwo przeciwko spadkodawcy, czy też świadomie, celowo dążyła do unicestwienia woli spadkodawcy co do następstwa prawnego po nim.

Dla oceny, kto jest legitymowany do wystąpienia z powództwem o uznanie spadkobiercy za niegodnego, a więc kto ma interes w uzyskaniu takiego orzeczenia, niezbędne jest odniesienie się do celu, dla osiągnięcia którego instytucja niegodności dziedziczenia została wprowadzona. Celem takim jest wyeliminowanie sytuacji, w których dziedziczenie przez określonego spadkobiercę po określonym spadkodawcy byłoby w powszechnym odczuciu niesprawiedliwe, niesłuszne, czy wręcz niemoralne.

Katalog przyczyn niegodności, uregulowany w art. 928 § 1 KC, pozwala sformułować wniosek, że – zdaniem ustawodawcy – powinna zostać wyłączona od dziedziczenia osoba, której zachowanie względem spadkodawcy w powszechnym odczuciu zasługiwało na dezaprobatę lub sankcję karną, oraz osoba, która naruszyła prawo spadkodawcy do nieskrępowanego ustalenia porządku dziedziczenia lub podjęła działania zmierzające do ukształtowania porządku dziedziczenia sprzecznie z wolą spadkodawcy. Upraszczając można stwierdzić, że celem wprowadzenia instytucji niegodności jest pozbawienie spadku tych potencjalnych spadkobierców, których zachowanie się względem spadkodawcy było co najmniej nieetyczne.

Przyjmując takie założenia, nie można ograniczyć kręgu podmiotów legitymowanych wyłącznie do osób, które mają interes majątkowy w wyeliminowaniu określonego podmiotu z kręgu spadkobierców, osoby najbliższe zmarłego mogą bowiem domagać się uznania określonego spadkobiercy za niegodnego, kierując się wyłącznie interesem niemajątkowym. Trudne do uzasadnienia byłoby stanowisko, że nie jest możliwe domaganie się uznania spadkobiercy za niegodnego przez osobę bliską spadkodawcy, która – nie mając interesu majątkowego, chciałaby jednak ze względu na kult pamięci zmarłego, aby jego ostatnia wola została uszanowana i aby porządek dziedziczenia nie był ustalany np. na podstawie sfałszowanego testamentu.

Niegodność dziedziczenia nie następuje sam z siebie, uznanie za niegodnego wymaga orzeczenia sądowego stwierdzającego, że określony spadkobierca został uznany za niegodnego (art. 928 § 1 KC). Orzeczenie takie ma charakter konstytutywny, stwierdzenie niegodności następuje w chwili uprawomocnienia się orzeczenia, z tym że działa ono ex tunc, gdyż spadkobierca niegodny zostaje wyłączony od dziedziczenia, tak jakby nie dożył otwarcia spadku (art. 928 § 2 KC). W konsekwencji, należny mu spadek lub udział w spadku przypada innym osobom zgodnie z regułami dziedziczenia ustawowego lub w drodze przyrostu. Spadkobierca niegodny nie ma również prawa do zachowku.

Powyższy wywód prowadzi do wniosku, że interesu uzasadniającego wystąpienie z żądaniem uznania spadkobiercy za niegodnego nie można ograniczać jedynie do interesu majątkowego, a może mieć także charakter niemajątkowy i wynikać z pietyzmu dla pamięci zmarłego oraz związanego z tym dążenia do napiętnowania spadkobiorcy, który np. umyślnie dopuścił się ciężkiego przestępstwa przeciwko spadkodawcy. Sam przepis nie zawiera wymagania, aby był to interes prawny. Zatem z powództwem o uznanie za niegodnego (art. 929 KC) może wystąpić osoba należąca do kręgu spadkobierców ustawowych nawet jeżeli nie dziedziczyłaby.

Zgodnie z art. 270 kodeksu karnego

§ 1. Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto wypełnia blankiet, opatrzony cudzym podpisem, niezgodnie z wolą podpisanego i na jego szkodę albo takiego dokumentu używa.

§ 2a. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 3. Kto czyni przygotowania do przestępstwa określonego w § 1, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, nieważnym, przerobionym czy podrobionym testamentem Poznań Warszawa

Przypomnijmy, że przepis sankcjonujący fałsz materialny dokumentu chroni publiczne zaufanie i wiarę w autentyczność formalną dokumentów, pewność obrotu, wiarygodność dokumentów, a w następstwie pewność obrotu, Podnosi się, iż art. 270 § 1 KK, w zakresie podrobienia lub przerobienia dokumentu w celu użycia go jako autentycznego, chroni kilka dóbr prawnych, które są ze sobą ściśle powiązane. W pierwszej kolejności należy wskazać na wiarygodność dokumentu. Pojęcie to obejmuje zarówno autentyczność, jak i prawdziwość treści dokumentu. W odniesieniu do fałszu materialnego dokumentu dobrem chronionym jest wiarygodność dokumentu w sensie jego autentyczności (oryginalności). Wiarygodność dokumentów, co oczywiste, jest jednym z warunków prawidłowego obrotu prawnego, a zatem art. 270 § 1 KK chroni także pośrednio pewność obrotu prawnego. Pośrednio, dlatego że dopiero użycie podrobionego lub przerobionego dokumentu narusza pewność obrotu. Wiarygodność dokumentu jest ściśle związana z jego znaczeniem dowodowym. Dokument bowiem zgodnie z art. 115 § 14 KK stanowi dowód łączącego się z nim uprawnienia albo ze względu na swoją treść jest dowodem prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne. Dobro chronione przez art. 270 § 1 KK można zatem określić także jako znaczenie dowodowe dokumentu (por. bliżej J.Piórkowska – Flieger, Fałsz dokumentu w polskim prawie karnym, Zakamycze 2004, Rozdział VI, Fałsz materialny dokumentu – Przedmiot ochrony, str. 269 i n.).

Istota podrobienia dokumentu polega na takim działaniu sprawcy, które powoduje, że z danym przedmiotem lub innym zapisanym nośnikiem informacji związane jest określone prawo albo, iż ze względu na zawartą w nim treść stanowi on dowód prawa, stosunku prawnego bądź okoliczności mającej znaczenie prawne. Sprawca może sporządzić taki dokument w całości albo uzupełnić dany przedmiot lub inny nośnik o taki element bądź elementy, które powodują, że z danym przedmiotem albo innym zapisanym nośnikiem informacji wiąże się określone prawo lub ich treść ma znaczenie prawne. Wprowadzony przez sprawcę element lub elementy przesądzają o tym, że konkretnemu przedmiotowi albo innemu zapisanemu nośnikowi informacji nadawany jest pozór autentycznego dokumentu. Takim elementem może być określony tekst, podpis, pieczątka. Możliwe jest więc podrobienie dokumentu np. przez napisanie całego tekstu dokumentu lub przez uzupełnienie zapisu treści o dodatkowy fragment. Istotne jest, ażeby działanie sprawcy nadało danemu przedmiotowi lub innemu zapisanemu nośnikowi informacji pozór autentycznego dokumentu” (J. Piórkowska-Flieger: Fałsz dokumentu w polskim prawie karnym, Kraków 2004, s. 274). Zdaniem S. Lelentala podrobieniem dokumentu jest sporządzenie całego dokumentu albo jego części i tym samym wywołanie wrażenia, że pochodzi on od osoby lub instytucji, w imieniu której został sporządzony. Podrobienie ma miejsce wówczas, gdy sprawca podrobi cały tekst pisemny wraz z podpisem, a także gdy podrobi sam podpis (S. Lelental w: O. Górniok, S. Lelental, H. Popławski: Prawo karne. Cz. szczególna, Gdańsk 1977, s. 188).

Analogicznie o podrobieniu dokumentu przez podpisanie go cudzym nazwiskiem piszą J. Bafia w: J. Bafia, K. Mioduski, M. Siewierski: Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 1977, s. 696; O. Górniok w: O. Górniok, S. Hoc, M. Kalitowski, S. M. Przyjemski, Z. Sienkiewicz, J. Szumski, L. Tyszkiewicz, A. Wąsek: Kodeks karny. Komentarz, Gdańsk 2002/2003, s. 1149; W. Makowski: Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 1937, s. 560; A. Marek: Prawo karne, Warszawa 2000, s. 69; L. Peiper: Komentarz do Kodeksu karnego, Kraków 1936, s. 395; W. Wróbel w: G. Bogdan, K. Buchała, Z. Ćwiąkalski, M. Dąbrowska-Kardas, P. Kardas, J. Majewski, M. Radzynkiewicz, M. Szewczyk, W. Wróbel, A. Zoll: Kodeks karny. Komentarz, Kraków 1999, t. II, s. 1030. Równocześnie komentatorzy podkreślają, że jest obojętne, czy osoba, której podpis podrobiono istnieje w rzeczywistości, czy też nie istnieje.

Sąd Najwyższy wywiódł przykładowo: dokument jest podrobiony wówczas, gdy nie pochodzi od tej osoby, w której imieniu został sporządzony. Podpisanie innej osoby jej nazwiskiem na dokumencie mającym znaczenie prawne, nawet za zgodą tej osoby, stanowi przestępstwo z art. 265 – obecnie 270 § 1 KK (wyrok z dnia 25 października 1979 r., II KR 10/79, OSNPG 1980 nr 11, poz. 127); dokument jest podrobiony wówczas, gdy nie pochodzi od tej osoby, w imieniu której został sporządzony (wyrok z dnia 27 listopada 2000 r., III KKN 233/98, Legalis); dokument może powstać poprzez wypełnienie przez jedną osobę gotowego druku oraz potwierdzenie zwartych w nim treści złożeniem podpisu przez drugą osobę i tylko działania osoby podpisującej dokument mogą doprowadzić do nadania mu treści niezgodnej z rzeczywistym stanem rzeczy. Nieuznanie tak powstających dokumentów za podrobione oznaczałoby, że zachowują one walor pełnowartościowego dowodu prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne, choć ich treść nie odpowiada temu, co miały stwierdzić te dokumenty (wyrok z dnia 11 marca 2004 r., III KK 336/03, LEX nr 109458); działanie sprawcy w sposób oczywisty wyczerpuje znamiona przestępstwa określonego w art. 270 § 1 KK w formie podrobienia dokumentu, a więc nadania pozoru, że zawarta w nim treść o znaczeniu prawnym, w omawianym wypadku podpis, pochodzi od osoby, która rzekomo go złożyła i poświadczyła, że ona właśnie a nie inna uczestniczyła w czynnościach procesowych (wyrok z dnia 9 lutego 2004 r., V KK 194/03, OSNKW 2004, z. 4, poz. 42).

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, przerobionym czy podrobionym testamentem

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię nr 1

Pozwem powodowie M. S. (1), C. S., J. S., A. O., A. N. i M. S. (2), reprezentowani przez profesjonalnego pełnomocnika będącego adwokatem, wnieśli o uznanie, że pozwana K. G. (1) jest niegodna dziedziczenia po zmarłej F. S., ostatnio stale zamieszkałej w R. oraz o zasądzenie od pozwanej na rzecz każdego z powodów zwrotu kosztów procesu, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych.

W odpowiedzi na pozew pozwana K. G. (1), reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika, będącego radcą prawnym wniosła o oddalenie powództwa oraz o zasądzenie kosztów postępowania, w tym kosztów zastępstwa procesowego, według norm przepisanych.

W pierwszej kolejności wskazać należy, że powodowie byli legitymowani czynnie do żądania uznania pozwanej za niegodną dziedziczenia. Jako spadkobiercy ustawowi F. S. mieli interes prawny w uznaniu K. G. (1) za niegodną dziedziczenia. Fakt uznania pozwanej za niegodną rzutuje bowiem bezpośrednio na ich prawa i obowiązku w związku z wpływem niegodności dziedziczenia na ustalenie kręgu spadkobierców po F. S..

Wskazać również należy, że powodowie zachowali terminy o których mowa w przepisie art. 929 KC Powodowie zapoznali się bowiem z treścią dokumentu przedłożonego do Sądu Rejonowego przez pozwaną jako testament F. S. i w tej dacie powzięli wątpliwości co do tego czy złożony przez K. G. (1) dokument według treści stanowiący testament spadkodawczyni jest dokumentem autentycznym. Natomiast pozew o uznanie pozwanej za niegodną wytoczyli, a zatem przed upływem roku od dnia w którym powodowie dowiedzieli się o przyczynie niegodności.

W ocenie Sądu nie ulega również wątpliwości, że pozwana świadomie skorzystała z testamentu przez inną osobę podrobionego. W tym zakresie Sąd Rejonowy związany był bowiem ustaleniami wynikającymi z treści prawomocnego wyroku karnego, gdzie ustalono, że pozwana użyła jako autentyczny podrobiony testament, z którego treści wynikało, że został sporządzony przez F. S., składając go do Sądu Rejonowego w celu jego otwarcia i ogłoszenia. Przestępstwo z art. 270 § 1 KK można popełnić wyłącznie umyślnie. Zgodnie z przepisem art. 9 § 1 KK czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar jego popełnienia, to jest chce go popełnić albo przewidując możliwość jego popełnienia, na to się godzi. Skoro zatem pozwana została skazana za użycie jako autentycznego podrobionego testamentu to tym samym z ustaleń prawomocnego skazującego wyroku karnego wynika, iż chciała przedłożyć jako autentyczny podrobiony testament, a tym samym z treści tegoż wyroku niewątpliwie wynika, iż świadomie skorzystała z podrobionego testamentu. Treść prawomocnego skazującego wyroku karnego przesądza zatem, że pozwana była świadoma tego, iż przedkładany przez nią testament jest podrobiony.

Z powyższych rozważań wynika, że spełnione zostały wszystkie przesłanki do uznania pozwanej za niegodną dziedziczenia po F. S.. Mając powyższe na uwadze należało uznać, że pozwana K. G. (1) jest niegodna dziedziczenia po zmarłej w O. F. S., ostatnio stale zamieszkałej w R. (pkt 1. wyroku). Wyrok Sądu Rejonowego – I Wydział Cywilny z dnia 7 marca 2022 r. I C 1287/19

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię nr 2

Wnioskodawczyni A. Ż. (1) wniosła o stwierdzenie nabycia spadku po K. D. oraz po siostrze T. D., zmarłej wskazując, iż nabyła w całości z ustawy spadek po niej. W uzasadnieniu wniosku wskazała, że spadkodawczyni nie pozostawiła testamentu, w chwili śmierci była wdową i nie miała dzieci własnych, ani przysposobionych, a jej rodzice nie dożyli otwarcia spadku.

Uczestniczka postępowania A. M. wniosła o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłej T. D. na podstawie testamentu, na mocy którego uczestniczka została w całości powołana do spadku po siostrze wnioskodawczyni. W uzasadnieniu wskazała, że zapisana na jej rzecz w testamencie część mieszkania wyczerpuje prawie cały spadek po T. D., a zatem w sprawie znajduje zastosowanie przepis art. 961 KC.

Prawomocnym postanowieniem częściowym Sąd stwierdził, że spadek po K. D., zmarłym ostatnio zamieszkałym we W. przy ul. (…) na podstawie ustawy nabyły żona T. D. w ½ części i siostry S. B. i C. K. po ¼ części każda z nich.

W niniejszej sprawie Sąd po zapoznaniu się z testamentami złożonymi przez wnioskodawczynię powziął wątpliwości co do ich ważności i z urzędu dopuścił dowód z opinii biegłego sądowego celem ustalenia, czy testamenty te rzeczywiście zostały sporządzone przez T. D. i K. D.. Biegły sądowy J. D. ustalił, iż testament, który miał być sporządzony przez K. D. nie został przez niego spisany, natomiast T. D. sporządziła testament, jednak zawiera on przekreślenia i nadpisania, które nie pochodzą od niej. W tym stanie rzeczy uznać należało, iż pierwotnie osobą, na rzecz której w tym testamencie zapisano lokal mieszkalny była A. M..

Wnioskodawczyni twierdziła, iż dokument ten nie był testamentem T. D., a jedynie jego projektem. W ocenie Sądu, choć na dokumencie nie wpisano daty jego sporządzenia, to brak jest podstaw do uznania, iż pismo opatrzone nagłówkiem ,,Testament” i podpisane przez spadkodawczynię, stanowiło jedynie projekt testamentu, który ta chciała w przyszłości sporządzić. Takie twierdzenie opierałoby się jedynie na przesłuchaniu wnioskodawczyni, dla której testament T. D. zawiera niekorzystny zapis, dotyczący własności lokalu mieszkalnego, a przy uznaniu, że dokument ten był jedynie projektem, uczestniczce A. M. nie przysługiwałoby roszczenie o przeniesienie własności tej nieruchomości. Dlatego Sąd uznał przesłuchanie wnioskodawczyni za niewiarygodne, tym bardziej, że przekreślenia na testamencie nie zostały poczynione przez spadkodawczynię, a zatem nie wskazują one na to, iż spadkodawczyni zastanawiała się nad treścią ostatecznego rozrządzenia.

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, nieważnym, przerobionym czy podrobionym testamentem Poznań Warszawa

Kwestią sporną była także wykładnia rozrządzeń testamentowych. Należy mieć na względzie, iż testamentem tym spadkodawczyni rozrządziła całym swym majątkiem, wskazując wprost, iż ,,dorobek swego życia oraz w całości własnościowe mieszkanie spółdzielcze” przekazuje swojemu mężowi K. D.. Zdaniem Sądu takie sformułowanie zawarte w testamencie nie budzi wątpliwości co do zamiaru spadkodawczyni powołania jako swego spadkobiercy męża. Wykładnia testamentu powinna być w myśl art. 948 § 1 KC dokonana w taki sposób, ażeby zapewnić możliwe najpełniejsze urzeczywistnienie woli spadkodawcy. W relacjach między ogólnymi regułami wykładni testamentu (art. 948 KC), a szczególnymi regułami interpretacyjnymi, zawartymi choćby w art. 961 KC, pierwszeństwo należy dać tym pierwszym. Wolą spadkodawczyni było zaś, aby ,,dorobek jej życia” nabył K. D.. Pełnomocnicy stron na rozprawie zgodnie stwierdzili, iż mieszkanie, które miało być przekazane mężowi spadkodawczyni jest tym samym mieszkaniem, które zostało zapisane uczestniczce A. M.. Testament należy zaś tak tłumaczyć, ażeby zapewnić możliwie najpełniejsze urzeczywistnienie woli spadkodawcy (art. 948 § 1 KC). Wobec powyższego Sąd uznał, iż wolą T. D. było, aby to jej mąż został powołany do spadku do niej, uczyniła jednak w testamencie zapis na rzecz uczestniczki A. M.. Spadkodawczyni użyła sformułowania, że mężowi przekazuje cały dorobek swojego życia oraz mieszkanie, w dalszej części oświadczając jednak, iż mieszkanie ,,zapisuje” uczestniczce. Przy wykładni testamentu T. D. należy oprzeć się przede wszystkim na gramatycznej wykładni jego sformułowań. Uczestniczka A. M. w czasie przesłuchania przed Sądem Rejonowym w Tychach wprost oświadczyła, że nie rozmawiała ze spadkodawcami na temat treści testamentu.

W niniejszej sprawie nie znajdzie zastosowania przepis art. 961 KC, na który powoływała się uczestniczka A. M.. Dyrektywa interpretacyjna zawarta w tym przepisie ma bowiem zastosowanie jedynie w przypadku wątpliwości co do charakteru prawnego dokonanych rozrządzeń, a jeśli nie budzą one wątpliwości lub jeśli w drodze interpretacji testamentu charakter ten można ustalić, to wykluczone jest jej stosowanie (por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 1.12.2011r, I CSK 419/10). W niniejszej sprawie T. D. dokonała w testamencie rozrządzeń, określając jednoznacznie ich charakter. Nie przeznaczyła poszczególnych przedmiotów majątkowych określonym osobom, lecz powołała męża do całości spadku po sobie. Testament ten spełnia wymogi testamentu holograficznego, przy czym brak daty nie pociąga za sobą jego nieważności, gdyż nie istnieją wątpliwości co do zdolności T. D. do testowania, co do treści testamentu, czy co do wzajemnego stosunku kilku testamentów (art. 949 § 1 i 2 KC).

W myśl art. 927 § 1 KC nie może być spadkobiercą osoba fizyczna, która nie żyje w chwili otwarcia spadku. Skoro powołanym do spadku na mocy testamentu był K. D., który zmarł przed spadkodawczynią, nie mógł on nabyć spadku po niej. W tej sytuacji miało w sprawie miejsce dziedziczenia na podstawie ustawy, to jest przepisu art. 932 § 4 KC. Ponieważ spadkodawczyni w chwili śmierci była wdową, nie miała zstępnych, a jej rodzice w tym czasie już nie żyli, spadek po niej nabyła w całości wnioskodawczyni A. Ż. (1).

Nabycie spadku przez wnioskodawczynię nie oznacza jednak, że nie jest ona zobowiązana do wykonania zapisu, uczynionego na rzecz uczestniczki A. M.. W myśl bowiem art. 967 § 1 KC skoro K. D. nie mógł być spadkobiercą T. D., to z braku jej odmiennej woli, wnioskodawczyni jest zobowiązana do wykonania powyższego zapisu. Mając powyższe na względzie na podstawie art. 932 § 4 KC Sąd orzekł, że spadek po T. D. nabyła w całości siostra A. Ż. (1). Postanowienie Sądu Rejonowego – IX Wydział Cywilny z dnia 5 marca 2013 r. IX Ns 333/10

Sprawa sądowa opracowana przez Kancelarię nr 3

W trakcie całego niniejszego procesu E. M. nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej aktem oskarżenia czynu, kwestionując swe sprawstwo. Stanowczo wskazała, iż testament został znaleziony przez nią w trakcie porządkowania dokumentów. Z jej twierdzeń wynikało nadto, że mąż mówił jej, że wszystko będzie należało do niej, miał żal do syna.

Dokładna i szczegółowa analiza zgromadzonego w sprawie stosunkowo obszernego materiału dowodowego utwierdziła Sąd w przekonaniu, iż wyjaśnienia oskarżonej nie zasługują na wiarę. Były one niespójne i nielogiczne. W pełni zaś uprawnionym staje się wniosek, że w głównej mierze powstały na potrzeby niniejszego procesu celem stworzenia nieudolnej linii obrony oraz próbę uniknięcia odpowiedzialności za popełniony czyn.

Depozycje oskarżonej w sposób negatywny zostały zweryfikowane zarówno za pomocą zeznań przesłuchanych świadków, jak i dowodów w postaci dokumentów. I tak w trakcie procesu E. M. stanowczo twierdziła, że przedstawiając w sądzie testament po zmarłym mężu, była przekonana o tym, że został on sporządzony przez niego. Pismo było podobne. Zważyć należy, iż kobieta była żoną J. M. od ponad 30 lat. Widziała jego pismo niejednokrotnie, w tym także podpis składany przez niego na dokumentach, czy też u notariusza. Tym samym musiała wiedzieć, że ów dokument nie został nakreślony przez niego. Co więcej, trudno dać wiarę jej twierdzeniom, że nie wczytywała się w ów dokument, zwłaszcza, że został on przez nią przedstawiony na sprawie z wniosku pasierba o stwierdzenie nabycia spadku. Jego treść zaś wskazywała na przekazanie jej całości spadku przy jednoczesnym wydziedziczeniu G. M.. Uwadze Sądu nie uszło także, że podała datę jaka widniała na dokumencie, jak też osoby wymienione jako świadkowie. Oskarżona wskazała, że nie znała J. P. (1), co następnie sprecyzowała twierdząc, że była ona znajomą męża. W tym zakresie jej wyjaśnienia zostały negatywnie zweryfikowane przez świadka W. S. (1), który stanowczo zeznał, że obie kobiety znały się ze stołówki, gdzie oskarżona przychodziła ze swym mężem. Na ową znajomość w sposób pośredni wskazują także słowa J. P. (1), która podała, że do oskarżonej na stołówce zwracali się imieniem B., myśląc, że tak ma na imię, podczas gdy w rzeczywistości miała na imię E.. Również zdaniem K. J. (siostrzenicy oskarżonej) obie kobiety się znały z widzenia, gdyż J. P. (1) była znajomą wujka i przychodziła do niego. W tym miejscu ubocznie wskazać należy, że przedmiotowy testament w rzeczywistości został sporządzony przez J. P. (1), która – co wymaga podkreślenia teoretycznie nie miała żadnego interesu w sporządzaniu tegoż dokumentu w określonym kształcie. Jedyną osobą która miała odnieść korzyść z ów testamentu była bowiem właśnie E. M.. Oskarżona twierdziła, że mąż miał żal do syna, że ten nie utrzymywał z nim kontaktów, co nota bene miało przemawiać za wydziedziczeniem go.

Tymczasem o ile bezspornym jest, że obaj mężczyźni nie utrzymywali ze sobą kontaktów, a ich relacje były trudne, to jednak jak wynika z zeznań G. M., osobiście zapraszał ojca na swój ślub (to J. M. z niewiadomych przyczyn nie skorzystał z zaproszenia, choć zamierzał jechać na ślub – tak zeznania świadka A. G. przyp. D.B), przysyłał mu zdjęcia swego dziecka. Tym samym trudno mówić o jakimś konflikcie pomiędzy nimi dwoma. Co więcej J. M. nie mówił o synu, nie wypowiadał się na jego temat (tak zeznania świadka W. S. przyp. D.B), stąd też trudno uznać, by akurat mówił o chęci jego wydziedziczenia. E. M. twierdziła, że przedmiotowy testament znalazła w trakcie porządkowania dokumentów. Zważyć przy tym należy, iż miało to mieć miejsce praktycznie tuż przed rozprawą sądową. Trudno dać wiarę twierdzeniom oskarżonej, że dokumenty przeglądała dopiero kilka miesięcy po śmierci męża, zwłaszcza, że to on zajmował się dokumentacją domową, w tym wszelkimi płatnościami. Co więcej w realiach przedstawionych przez oskarżoną logicznym jest, że o istnieniu tak przecież dla niej ważnego dokumentu, zostałaby poinformowana przez swego szwagra – E. J., który to miał być jednym ze świadków testamentu i z którym – co wymaga podkreślenia, utrzymywała dobre kontakty. Mężczyzna pomagał jej mężowi, a i ona – jak wskazał świadek W. S.– miała wziąć kredyt dla swej siostry, o czym nota bene miał mu mówić J. M. podczas spotkania w banku. Oskarżona, twierdząc, że mąż mówił jej, że wszystko będzie należeć do niej, nie potrafiła jednocześnie wytłumaczyć dlaczego on sam nie powiedział jej o sporządzeniu ów testamentu.

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, nieważnym,  przerobionym czy podrobionym testamentem

W świetle zebranego w sprawie materiału dowodowego w pełni uprawnionym jest wniosek, że zeznania J. P. (1) w głównej mierze powstały na potrzeby niniejszego procesu, nie tylko celem wsparcia linii obrony prezentowanej przez oskarżoną, ale także postawienia siebie w korzystnym świetle przy wydanym uprzednio wobec niej wyroku skazującym w sprawie (…) (za podrobienie testamentu J. M.). Zważyć należy, iż depozycje świadka były nielogiczne, niespójne oraz wewnętrznie sprzeczne. Zawierały liczne rozbieżności, których świadek nie potrafiła w logiczny i przekonywujący sposób wytłumaczyć. Przede wszystkim wskazać należy, iż J. P. (1), która rzekomo miała być świadkiem sporządzenia przez J. M. testamentu, w zależności od postępowania (cywilne)karne), w tym stadium procesu podawała zgoła odmienne okoliczności. Raz twierdziła, że widziała jak mężczyzna pisał testament, by następnie temu zaprzeczyć. Wskazywała, że J. M. odczytywał pismo, by następnie zeznać, że jedynie zdawkowo słyszała jego wybiórcze słowa, gdyż zajęta była opieką nad córką. Z jej relacji wynikało, że nie znała treści testamentu (nie wiedziała co pisał, czy był to testament, czy oświadczenie”), ale co wymaga podkreślenia, wiedziała, że J. K. wydziedziczył syna.

Nie potrafiła określić w sposób jednoznaczny, z której pozycji widziała ów dokument. Na uwagę zasługują także rozbieżności odnośnie nazwiska J. P. (2), które zostało nakreślone na dokumencie. Pierwotnie twierdziła, że nie ma wiedzy odnośnie osoby o takich danych, poza tym, że takie nazwisko rodowe nosiła jej koleżanka. Później wskazała, że od J. M. bądź jego żony miała słyszeć, że to jakaś ich znajoma. W tym miejscu przypomnieć należy, iż oskarżona stanowczo zaprzeczyła jakoby miała znać osobą o takich danych. J. P. (1) nie potrafiła także odnieść się do obecności E. J. w mieszkaniu J. M. w trakcie sporządzania przez niego testamentu. Nie bez znaczenia pozostaje przy tym, że na mocy prawomocnego wyroku Sądu Rejonowego w O. J. P. (1) została skazana za przestępstwo z art. 270 § 1 KK. W sposób kategoryczny ustalono, że przedmiotowy testament został sporządzony przez J. P. (1).

W świetle zebranego materiału dowodowego w pełni uprawnionym jest wniosek, że wersję przedstawioną przez oskarżoną, w głównej mierze odnoszącej się do momentu ujawnienia testamentu, jak też relacji J. M., miała wesprzeć także jej siostrzenica K. J. Analiza treści jej zeznań utwierdziła jednak Sąd w przekonaniu, iż tylko częściowo zasługują one na wiarę, a mianowicie w zakresie w jakim znalazły odzwierciedlenie w pozostałym materiale dowodowym. Bezspornym jest bowiem, że J. M. nie utrzymywał kontaktów ze swym synem. Świadek stanowczo zeznała także, że jej ojciec (E. J., który rzekomo miał być świadkiem sporządzania przez J. M. testamentu – przyp. D.B) nigdy nie mówił by miał być świadkiem sporządzania testamentu. Rodzice nie wspominali o testamencie wuja. W tym zakresie jej zeznania były rzeczowe, spójne i logiczne. Znalazły też odzwierciedlenie w innych dowodach. Dlatego też zostały uznane za wiarygodne. W pozostałej części jej depozycje były wewnętrznie sprzeczne, zawierały liczne rozbieżności, których świadek nie potrafiła w logiczny i przekonywujący sposób wytłumaczyć. Podkreślenia wymaga, że w zależności od stadium procesu, raz twierdziła, że J. M. mówił jej o sporządzeniu testamentu na mocy którego wszystko otrzyma ciotka, jako że była dobrą żoną, następnie że mówił o zamiarze sporządzenia takowego, by stwierdzić, że wuj nigdy nie mówił, że sporządził testament. Zauważyć przy tym należy, że pierwotnie podała, że wuj nie zwierzał się jej, że chce sporządzić testament, jak też kogo przewidywałby na spadkobierców. Nie potrafiła też w sposób jednoznaczny określić, kiedy ciotka miała mówić o znalezieniu przedmiotowego testamentu jak też w jakich okolicznościach to nastąpiło, choć pierwotnie wskazała, że było to rok, dwa lata od śmierci J. M.. Następnie zeznała, że ciotka znalazła dokument w trakcie robienia porządków.

Asumptem do wszczęcia niniejszego procesu były m.in. czynności podjęte przez G. M., który w trakcie sprawy o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłym ojcu zakwestionował autentyczność przedstawionego przez swoją macochę testamentu. Z treści jego zeznań wynika, że w trakcie krótkich telefonicznych rozmów z oskarżoną, do jakich doszło po śmierci ojca, nie było mowy o testamencie. Słowa E. M. miały wskazywać, że jego ojciec nie pozostawił po sobie majątku, lecz długi. Jej zachowanie spowodowało, że zdecydował się na prawne rozwiązanie spraw spadkowych. Świadek potwierdził, iż nie utrzymywał praktycznie kontaktów z ojcem, nie spotykali się. Wskazał jednak, że osobiście zaprosił ojca na swój ślub, przesyłał mu listownie zdjęcia swego dziecka, w sposób pośredni kwestionując tym samym słowa oskarżonej oraz świadków jakoby mieli być z ojcem skonfliktowani. Co więcej zeznał, iż podpis rzekomo nakreślony przez jego ojca na testamencie przedłożonym przez oskarżoną różnił się od tego jak widniał na posiadanym przez niego piśmie. W ocenie Sądu zeznania G. M. były rzeczowe, spójne i logiczne. Świadek odniósł się tylko do znanych mu okoliczności. Przedstawiona przez niego wersja znalazła pełne odzwierciedlenie w zeznaniach świadka A. G. oraz dokumentach. Po jego stronie Sąd nie doszukał się żadnych przesłanek świadczących o manipulacji faktami celem stworzenia mylnego wyobrażenia o zaistniałym zdarzeniu. W tym stanie rzeczy, w całości zostały opatrzone przymiotem wiarygodności.

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, przerobionym czy podrobionym testamentem Poznań Warszawa

Przesłuchana w charakterze świadka A. G. potwierdziła okoliczności wskazywane przez G. M.. Z treści jej zeznań dodatkowo wynika, że J. M. zamierzał jechać na ślub syna, choć ostatecznie tego nie zrobił z niewiadomych jej przyczyn. Wskazała, że około maja) czerwca spotkała się przypadkowo w Spółdzielni z J. M.. Rozmawiali na temat zdrowia, o tym, że jest chory i już odchodzi. Odnośnie żony mówił jedynie, że nigdy jej nie ma w domu i ciągle jest na wyjazdach, jak nie w N., to we W.. Nie mówił nic na temat syna.

W ocenie Sądu zeznania świadka była rzeczowe, spójne i logiczne. Świadek odniosła się do znanych jej okoliczności, nie ukrywając przy tym trudnych relacji J. M. z synem. W tym stanie rzeczy zostały uznane za wiarygodne.

Na wiarę zasługują także zeznania świadka W. S.(k. 314v-315 w zw. z k. 169v). W/w w głównej mierze odniósł się do ostatniego spotkania z J. M. w banku na 2-3 miesiące przed jego śmiercią. Świadek podał, iż mężczyzna mówił, że jest chory i że widzą się chyba po raz ostatni, choć on sam później był zaskoczony jego śmiercią. Z jego depozycji wynikało, że J. M. nie wspominał nic na temat testamentu, jak też o synu. Kilka lat wcześniej dowiedział się od niego, że nie utrzymuje z nim kontaktów. Odnośnie żony, J. M. miał mówić, że przebywa we W..

Świadkowie E. J. oraz jego żona J. J. (odpowiednio szwagier i siostra oskarżonej) korzystając z przysługujących im uprawnień odmówili składania zeznań.

W realiach niniejszej sprawy Sąd zasięgnął opinii biegłego sądowego z zakresu badania pisma i dokumentów – M. D. (k. 322-324). Przedmiotowa opinia nie pozwoliła jednak na jednoznaczne określenie czasu naniesienia środka kryjącego na dokument.

Dowody wymienione w akcie oskarżenia, jak również ujawnione w trakcie rozprawy głównej nie budziły zastrzeżeń co do swej autentyczności i rzetelności. Jako takie też w pełni zostały opatrzone przymiotem wiarygodności.

Przechodząc do kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego oskarżonej:

Dokładna i szczegółowa analiza zgromadzonego w niniejszej sprawie materiału dowodowego utwierdziła Sąd w przekonaniu, iż swoim zachowaniem oskarżona E. M. wyczerpała ustawowe znamiona występku z art. 270 § 1 KK. Co prawda oskarżona nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu, niemniej jednak jej depozycje zostały w sposób negatywny zweryfikowane w toku niniejszego procesu, o czym mowa powyżej.

Bezspornym jest, iż na rozprawie w sprawie Sądu Rejonowego w O. o stwierdzenie nabycia spadku o sygn. (…) E. M. w celu użycia za autentyczny, przedłożyła uprzednio podrobiony dokument w postaci testamentu J. M..

W świetle całości zgromadzonego w niniejszej sprawie materiału dowodowego nie może budzić wątpliwości, iż oskarżona wiedziała o tym, że przedkładany przez nią dokument nie został w rzeczywiści sporządzony przez jej męża. Zważyć należy, iż pismo sporządzono odręcznie. E. M. była żoną J. M. przez ponad 30 lat. Treść jej wyjaśnień wskazuje, że znała charakter pisma męża, widziała jego podpis, w tym także nakreślony u notariusza. Nie bez znaczenia pozostaje przy tym, że oskarżona była jedyną osobą, która miała odnieść korzyść materialną z przedmiotowego testamentu. Przesłuchane w sprawie osoby wskazały, iż J. M. był osobą skrupulatną, przez okres wielu lat pracował w księgowości, bywał u notariusza. On też prowadził dokumentację w domu, zajmował się płatnościami. Tym bardziej zastanawiające jest, że w tak ważnej sprawie jak rozporządzenie mieniem na wypadek śmierci nie udał się do notariusza. Przedmiotowy dokument datowany jest na 14 marca. Tymczasem J. M. zmarł nagle, w szpitalu. Co więcej nielogiczne jest, że jako jeden ze świadków została wskazana osoba o danych J. P. (2). W pełni uprawnionym jest stwierdzenie, że nie znał on osoby o takich danych. Zarówno oskarżona jak i J. P. (1) nie potrafiły wytłumaczyć przyczyn nakreślenia takiego nazwiska w treści przedmiotowego testamentu.

Zastanawiające jest przy tym dlaczego o istnieniu testamentu nie powiedział jej szwagier E. J., skoro rzekomo miał być jednym ze świadków. Zauważyć należy, iż oskarżona utrzymywała dobre relacje z rodziną siostry. Szwagier pomagał mężowi podczas jej nieobecności w kraju, zawoził go do lekarzy. Co więcej, jak wskazują słowa W. S., oskarżona miała wziąć dla siostry kredyt. Tym bardziej zastanawiające jest, że E. M. nie została poinformowana przez szwagra o istnieniu tak ważnego dokumentu, mocą którego miała otrzymać cały majątek.

O rzekomym sporządzeniu testamentu nie poinformował jej także mąż. W toku procesu oskarżona stanowczo twierdziła, że J. M. mówił do niej, że wszystko będzie jej, zwłaszcza że z synem nie utrzymywał żadnych kontaktów. W świetle logicznego rozumowania i doświadczenia życiowego w pełni uprawnionym jest wniosek, ze gdyby rzeczywiście miały miejsce takie sytuacje, o których wspominała oskarżona, z pewnością mąż nie ukrywałby przed nią tak istotnego przecież dla niej dokumentu. Tymczasem z wyjaśnień E. M. wynika, że testament znalazła przypadkiem podczas przeglądania dokumentów. W tym miejscu zauważyć nadto należy, iż J. M. zmarł w dniu 05 listopada. Przedmiotowe dokumenty zaś oskarżona miała przeglądać niemalże tuż przed rozprawą o stwierdzenie nabycia spadku po zmarłym mężu. Zważywszy na to, że to J. M. zajmował się wszelkimi płatnościami, jak też prowadził dokumentację domową, trudno dać wiarę, że kobieta nie zainteresowała się wcześniej stanem ów dokumentów, zwłaszcza, że odnosiły się one także do płatności.

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, przerobionym czy podrobionym testamentem

Oczywiście w świetle zebranego w sprawie materiału dowodowego bezspornym jest, iż wzajemne relacje pomiędzy J. M., a jego synem G. były trudne, nie utrzymywali ze sobą kontaktów. Nie można jednak w sposób jednoznaczny uznać ich za wystarczający powód do wydziedziczenia syna. Zważyć należy, iż sam brak kontaktów nie świadczy o tym, by mężczyźni byli ze sobą skonfliktowani. G. M. nie kwestionował trudnych relacji z ojcem, jednocześnie wskazał, że zaprosił ojca na swój ślub, przysyłał zdjęcia dziecka. Z zeznań A. G.wynikało, że J. M. zamierzał wybrać się na ten ślub, choć z niewiadomych jej przyczyn ostatecznie tego nie uczynił. J. M. nie wypowiadał się na temat syna, nie mówił o nim. Przez dłuższy okres czasu W. S.nie wiedział, że ma syna a nie córkę. Zatem tym bardziej nieprawdopodobne jest, by do J. P. (1), czy też żony miał wypowiadać się o synu w kontekście jego wydziedziczenia. W świetle zgromadzonego materiału dowodowego bezspornym jest, iż przedmiotowy testament został sporządzony przez J. P. (1) (za swój czyn z art. 270 § 1 KK kobieta została skazana prawomocnym wyrokiem).

Podkreślenia jednak wymaga, że teoretycznie nie miała ona powodu, by najpierw napisać ów testament, a następnie schować go w dokumentach J. M.. Nie miała w tym żadnego interesu. Jedyną korzyść wprost z przedmiotowego testamentu miała uzyskać bowiem jedynie E. M.. Co więcej trudno uznać, by J. P. (1) miała wiedzę odnośnie przechowywania dokumentów przez J. M., zwłaszcza, że przychodziła do niego jedynie okazjonalnie. Nie bez znaczenia pozostaje przy tym także, że obie kobiety się znały. Co prawda oskarżona zaprzeczyła jakoby miała znać osobiście J. P. (1), wskazując, że to znajoma męża, niemniej jednak okoliczność ta została negatywnie zweryfikowana w toku procesu. W. S.kategorycznie zeznał, że obie kobiety znały się ze stołówki, na którą E. M. przychodziła wraz z mężem. W sposób pośredni na ową znajomość wskazują także słowa J. P. (1), która podała, że wołali na oskarżoną B., przez długi czas myśląc, że tak ma na imię, podczas gdy w rzeczywistości miała na imię E.. A i K. J., że obie kobiety znały się z widzenia, bowiem J. P. (1) przychodziła do wuja.

Powyższe okoliczności wskazują, że przedmiotowy testament został sporządzony po śmierci J. M. tylko w tym celu, aby cały majątek po mężu odziedziczyła E. M., a syn zmarłego G. M. został wydziedziczony, czyli nie miał prawa do zachowku.

W tym stanie rzeczy Sąd uznał, iż swoim zachowaniem E. M. dopuściła się popełnienia występku z art. 270 § 1 KK polegającego na tym, że w O. w woj. (…) działając w celu użycia za autentyczny, przedłożyła uprzednio podrobiony dokument w postaci testamentu J. M. przed Sądem Rejonowym w O. Wydział I Cywilny w sprawie sygn. (…) o stwierdzenie nabycia spadku po J. M..

W ocenie Sądu zarówno stopień winy oskarżonej jak i stopień społecznej szkodliwości czynu są stosunkowo duże. Po jej stronie Sąd nie doszukał się żadnych obiektywnych okoliczności, które w choć najmniejszym stopniu usprawiedliwiałyby jej naganne zachowanie. Z całą pewnością za takowe nie może być uznana chęć dziedziczenia po zmarłym mężu należącego do niego majątku, nawet jeśli byli małżeństwem od ponad 30 lat. W realiach niniejszej sprawy nie zaistniały żadne przesłanki, które wyłączałyby bądź też ograniczałyby jej winę. W inkryminowanym czasie oskarżona miała w pełni zachowaną świadomość, wolność podjęcia określonej decyzji, możność rozpoznania faktycznego i społecznego znaczenia czynu. Oskarżona jest zdrowa, nie była leczony psychiatrycznie, a zatem nie było również żadnych wewnętrznych czynników, które w jakikolwiek sposób mogłyby zakłócić u niej czynności myślenia i rozpoznania znaczenia czynu. Mimo to świadomie – w celu użycia za autentyczny – podjęła decyzję o przedłożeniu przed Sądem uprzednio podrobionego dokumentu w postaci testamentu J. M.. Podkreślić należy, iż działała ona z własnej, nieprzymuszonej woli, bez żadnych nacisków z zewnątrz. W pełni uprawnionym jest stwierdzenie, że jej działanie nacechowane było umyślnością, ukierunkowane na osiągnięcie korzyści majątkowej.

Oskarżona dopuściła się występku z grupy przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów, jednemu z dóbr szczególnie chronionych przez ustawodawcę, wykazując tym samym całkowity brak poszanowania dla wszelkich zasad i wartości. Oskarżona działała umyślnie, nie licząc się z ustanowionymi zasadami prawnymi. Nawet jeśli jej zmarły mąż nie utrzymywał kontaktów z synem, to i tak nie miała ona uprawnienia do „kwestionowania” zasadności nabycia spadku przez tego ostatniego. Gdyby jej mąż rzeczywiście chciał pozbawić majątku G. M., dałby temu wyraz osobiście, sporządzając odpowiedni dokument. Nie uczynił tego jednak.

Przy wymiarze kary Sąd zawsze uwzględnia wszystkie okoliczności, zarówno okoliczności przemawiające na korzyść oskarżonej jak i na jej niekorzyść. Na korzyść oskarżonej przemawia jej uprzednia niekaralność, jak również fakt, iż swoim zachowaniem nie utrudniała niniejszego postępowania. Na niekorzyść zaś – że dopuściła się występku z grupy przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów. Co więcej dokonując przedmiotowego czynu nie była ona zdeterminowana żadnymi okolicznościami zewnętrznymi, które mogłyby w jakimkolwiek stopniu usprawiedliwić jej naganne zachowanie, które nacechowane było dużym nasileniem złej woli.

Użycie, złożenie, wysłanie, załączanie i posłużenie w sądzie sfałszowanym, przerobionym czy podrobionym testamentem Poznań Warszawa

W tym stanie rzeczy Sąd uznał oskarżoną E. M. za winną popełnienia przestępstwa z art. 270 § 1 KK i na podstawie art. 270 § 1 KK i art. 33 § 1 i 3 KK wymierzył jej karę grzywny w liczbie 100 stawek dziennych ustalając wysokość jednej stawki dziennej na kwotę 15 złotych.

W ocenie Sądu kara tego rodzaju i w tej wysokości jest adekwatna do stopnia winy oraz uwzględnia stopień społecznej szkodliwości czynu, a także spełni swe cele w zakresie prewencji ogólnej oraz cele zapobiegawcze wobec oskarżonej, które to funkcje oddziaływania kary są najistotniejsze przy wyborze jej rodzaju. Kara powinna być skuteczna w wykonaniu, aby odniosła swoje cele i przyczyniała się do kształtowania się świadomości prawnej społeczeństwa. Co więcej zmusi oskarżoną do podjęcia starań w celu zdobycia środków finansowych na uiszczenie orzeczonej wobec niej grzywny. E. M. uzyskuje emeryturę w wysokości 1800 zł miesięcznie. Nie ma nikogo na swym utrzymaniu. Przez dłuższy okres czasu wyjeżdżała zagranicę w celach zarobkowych.

W przekonaniu Sądu – wymierzona oskarżonej kara, jej rodzaj i wysokość jest adekwatne do stopnia winy, uwzględnia stopień społecznej szkodliwości czynu i spełni swe cele wychowawcze i zapobiegawcze w stosunku do oskarżonej jak i osiągnie swoje zadania w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa. W ocenie Sądu w realiach niniejszej sprawy nie zachodziła konieczność wymierzenia oskarżonej surowszej rodzajowo kary. Pomimo tego, że dopuściła się ona popełnienia przedmiotowego występku, nie można uznać ją za osobę zdemoralizowaną. E. M. prowadzi ustabilizowany tryb życia. Nie była uprzednio karana.

Nadto podkreślić należy, że uznanie jej za winną sfałszowania testamentu spowoduje uznanie jej za niegodną dziedziczenia po zmarłym. Konsekwencja jej działania będzie na tyle dotkliwa, że wymierzenie jej kary surowszej w niniejszej sprawie nie jest konieczne. Wyrok Sądu Rejonowego – II Wydział Karny z dnia 5 listopada 2015 r. II K 86/15

W przypadku jakichkolwiek pytań bądź wątpliwości, pozostajemy do Państwa dyspozycji, prosimy przejść do zakładki kontakt.

Z wyrazami szacunku.

Adwokat Mateusz Ziębaczewski

Mateusz Ziębaczewski to doświadczony adwokat i jedyny w swoim rodzaju specjalista od prawa spadkowego w Polsce. Swoją wiedzą i umiejętnościami służy klientom, pomagając im w najbardziej skomplikowanych sprawach spadkowych. Z naszą kancelarią współpracują najbardziej znani profesorowie, doktorzy prawa oraz byli ministrowie, gdyż cenią jakość, pewność i bezpieczeństwo jakie oferujemy.

email telefon LinkedIn

Zobacz pozostałe wpisy autora

Kancelaria Prawa Spadkowego w Poznaniu